Przegląd Oświatowy nr 10/2019
Dzień pracy nauczyciela: Jak wygląda dzień Pani pracy? Jakie obowiązki, prace – poza godzinami lekcyjnymi – musi Pani wykonywać? Czego nauczyciele oczekują za swoją ciężką, odpowiedzialną pracę?
Maria Z., nauczycielka w liceum ogólnokształcącym:
Od ponad dwudziestu lat pracuję w liceum ogólnokształcącym, nie z przypadku, ale z wyboru, bo lubię młodzież. Jestem nauczycielem dwóch przedmiotów maturalnych, oprócz tego, a może przede wszystkim, wychowawcą oraz przewodniczącą zespołu przedmiotowego. Na brak pracy nie mogę więc narzekać, choć moje pensum wynosi w tym roku tylko 20 godzin, bo tak zadecydował dyrektor szkoły. W szkole spędzam jednak znacznie więcej czasu. Na bieżąco uzupełniam dokumentację (z dziennika elektronicznego nie wolno nam korzystać w domu), najczęściej po zajęciach, bo na przerwach pełnię dyżury lub poświęcam czas moim uczniom. Do tego dochodzą jeszcze dwie godziny nauczania indywidualnego w domu ucznia. Dobrze, że mieszkam w pobliżu szkoły, więc nie tracę czasu na dojazdy. Co najmniej raz w miesiącu mamy posiedzenie Rady Pedagogicznej, zaczynające się przeważnie o godzinie 15.30, a kończące czasami nawet o 20.30. W tym momencie muszę wspomnieć o szkoleniach, które często są po prostu stratą czasu, bo prelegent nie jest należycie przygotowany albo też tematyka nie przystaje do naszych rzeczywistych potrzeb. Coraz częściej zdarzają się posiedzenia rady – zapowiadane z jedno- lub dwudniowym wyprzedzeniem, na których obecność również jest obowiązkowa.
Stałym elementem pracy każdego nauczyciela są oczywiście konsultacje i zebrania z rodzicami. Dyrekcja „zachęca” nas również do prowadzenia dodatkowych, naturalnie nieodpłatnych, zajęć dla uczniów, w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy, choć zgodnie z przepisami, nauczyciel nie musi się z tego czasu pracy rozliczać. Z własnego wyboru organizuję od kilkunastu już lat comiesięczne wyjścia z młodzieżą na koncerty symfoniczne, w moim wolnym czasie. Ponieważ są uczniowie, którzy chętnie w tym uczestniczą, więc dla mnie jest to również przyjemność. Jeśli uczniowie zgłaszają taką potrzebę, organizuję także zajęcia pozalekcyjne, na przykład: dla maturzystów, wyrównawcze, dla szczególnie uzdolnionych – oczywiście wszystkie są nie-odpłatne. Rzeczywisty wymiar urlopu nauczyciela też jest daleki od tego, co podają media. Początek wakacji to dla nas praca przy rekrutacji, a koniec – przygotowanie do nowego roku szkolnego. W związku z tym wyjazd możliwy jest tylko w szczycie sezonu urlopowego – kiedy jest najdrożej. Nie ma oczywiście mowy o urlopie na żądanie. Majówki też nie świętujemy, bo 2 maja musimy przygotować sale na maturę. Mamy jeszcze ferie zimowe, ale z powodów finansowych moja rodzina nie może pozwolić sobie na dwa wyjazdy w ciągu roku; jeden wyjazd stanowi duże obciążenie. Weekendy w ciągu roku szkolnego, kiedy nie muszę zajmować się szkolnymi sprawami, są naprawdę rzadkością. I to nie dlatego, że nie potrafię zorganizować swojej pracy. Sporą część moich zawodowych obowiązków realizuję w domu, co jest typowe dla tej profesji. Na bieżąco uzupełniam i uaktualniam swoją wiedzę, bo tego wymaga specyfika przedmiotów, których uczę. Układam, drukuję (najczęściej w domu, bo w szkole mamy narzucone limity wydruków), a potem sprawdzam kartkówki, sprawdziany, testy. Przygotowuję materiały do zajęć. Niestety, w pracy mam często problemy z ich wykorzystaniem, bo laptop stary, Internet się zawiesza, a o projektorze multimedialnym na razie mogę tylko pomarzyć. Jestem zobowiązana terminowo przygotować niezliczoną ilość sprawozdań, raportów i innych dokumentów szkolnych. A jeśli czegoś nie wiem, to jestem zdana sama na siebie, bo przecież dzisiejszy nauczyciel musi znać się na wszystkim. Odgórnie narzucone obowiązki coraz bardziej odsuwają nauczyciela od tego, co najważniejsze – od pracy z uczniem. Czas poświecony na bezsensowną biurokrację można by poświecić na pracę z młodzieżą. Rzadko zwraca się uwagę na to, jaką cenę płacą nauczyciele za pracę w ciągłym stresie. I nie chodzi mi tutaj o kwestię wynagradzania ani też o warunki pracy, ale o wyczerpanie psychiczne, emocjonalne; bo jak długo można funkcjonować w permanentnym napięciu i niepewności. Składają się na to: lęk przed zwolnieniem, ciągła krytyka, bo przecież na oświacie znają się w naszym kraju wszyscy bez wyjątku, konfrontacja z problemami uczniów, tak poważnymi, że często są one trudne do udźwignięcia przez dorosłych oraz postawa pracodawców – dyrektorów, którzy z nauczycielem mogą praktycznie zrobić wszystko, jeśli tylko dostaną na to przyzwolenie od organu prowadzącego lub kuratorium, a tak często się dzieje. Po tych wszystkich latach przepracowanych w szkole zastanawiam się, jak długo mam jeszcze udowadniać, że moja praca jest warta tych pieniędzy, które podatnicy łożą na moje wynagrodzenie. Na swojej zawodowej drodze spotkałam różnych nauczycieli, prawdziwych mistrzów, solidnych rzemieślników, ale i takich, którzy chybili przy wyborze zawodu. Tak jest w każdej profesji, niestety. Pytanie tylko, jak dokonać dobrej selekcji. Znam dobrze realia polskiej szkoły i z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie zawsze nagradzani są ci najlepsi, zaangażowani, oddani młodzieży. Bardzo często ważniejsze są dobre układy z dyrektorem, a nauczyciele, którzy mają odwagę się przeciwstawić, mieć swoje zdanie, nie są mile widziani, są szykanowani, poddawani mobbingowi, aż w końcu decydują się na odejście ze szkoły. Przykro mi, że brak społecznego poszanowania dla naszej pracy. I choć wybrałam ten zawód świadomie i bardzo lubię oraz cenię sobie pracę z młodzieżą, to coraz częściej pytam samą siebie: Czy warto było? Czy nie zasługuję na coś lepszego, bo przecież uczciwie pracuję i nie chcę niczego za darmo? I naprawdę nie pieniądze są w tym wszystkim najważniejsze, ale my i nasze rodziny też musimy przecież za coś żyć. Monika Kubicka-Pytasz, nauczycielka języka polskiego w szkole specjalnej, Region Śląsko-Dąbrowski: Jestem nauczycielem dyplomowanym z siedemnastoletnim stażem pracy w szkolnictwie specjalnym. Uczę języka polskiego. Według wielu osób mam łatwą pracę, której poświęcam 18 godzin w tygodniu. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej. Osiemnaście godzin rzeczywiście spędzam przy tablicy. Chociaż także nie do końca, ponieważ trzy razy w tygodniu jeżdżę do domu uczniów, którzy realizują obowiązek szkolny w ramach nauczania indywidualnego. Zapłata za godzinę nauczania jest dokładnie taka sama jak za zrealizowaną lekcję w szkole. Tylko że na nią muszę dojechać kilka kilometrów własnym samochodem. Oczywiście koszty benzyny i eksploatacji samochodu nie są zwracane. Wprawdzie otrzymuję bilet komunikacji miejskiej i w zasadzie mogłabym nią dojeżdżać, ale to uczyniłoby mój dzień pracy dłuższym o kolejną godzinę. W każdym razie wychodzi na to że ta godzina, którą wytykają mi jako jedną z osiemnastu trwa dużo ponad dwie godziny. Ponadto, realizując nauczanie indywidualne, wykorzystuję do pracy prywatny komputer, dostęp do Internetu. Te same prywatne narzędzia – razem z drukarką, ksero, papierem – wykorzystuję codziennie po południu, przygotowując się do zajęć. W szkołach specjalnych klasy są mniej liczne niż w szkołach ogólnodostępnych, jednak nierzadko znajdują się w nich uczniowie z różnymi dysfunkcjami, a w związku z tym – z różnymi potrzebami dostosowań. I tak, jedna lekcja czy kartkówka to tak naprawdę cztery różne arkusze. Przygotowuję materiały w powiększonym czarnodruku, karty pracy dla uczniów nisko funkcjonujących, gotowe notatki z lekcji. Wspomniałam o dostosowaniach. Ipety, czyli indywidualne programy edukacyjno-terapeutyczne, i ich ciągła ewaluacja to kolejny wielostronicowy dokument, który nauczyciele szkół specjalnych mają obowiązek tworzyć. Niestety, jestem ambitna i angażuję uczniów do udziału w konkursach, przedstawieniach, życiu kulturalnym miasta i regionu. Kilkakrotnie w roku wychodzę z dziećmi do kina. Często wyjścia te są realizowane poza moimi „planowymi” godzinami pracy. Oczywiście czas, który poświęcam na opiekę wychowawczą, nie jest rozliczany w ramach nadgodzin. Podobna sytuacja jest w przypadku wycieczek, czy wyjazdów na konkursy. Wiele konkursów organizuję osobiście. Sprawia mi to wielką radość, ale kosztuje wiele pracy i kilka dodatkowych godzin. Kosztuje mnie to też część mojej pensji, ponieważ bardzo często finansuję nagrody, kupuję potrzebne materiały. Do moich obowiązków należą również comiesięczne zebrania z rodzicami, konsultacje indywidualne, rady pedagogiczne, zespoły przedmiotowe, wychowawcze… I kiedy wreszcie przychodzi weekend – pakuję walizkę i wyjeżdżam na studia podyplomowe, ponieważ co jakiś czas dowiaduję się, że mimo wszechstronnego wykształcenia nadal nie posiadam jakichś kwalifikacji. Dokształcanie w dużej mierze finansowane jest ze środków własnych. Osobiście w ostatnim czasie w ciągu 4 lat ukończyłam 4 rodzaje studiów podyplomowych tylko po to, aby móc pracować w zawodzie, który, jak mi się jeszcze niedawno wydawało, naprawdę lubię. Nadszedł jednak czas, kiedy sama sympatia przestaje wy-starczać. Chciałabym nadal dobrze pracować i za moją pracę otrzymywać godziwe wynagrodzenie, którego części nie będę musiała wydawać na organizowanie sobie miejsca pracy. Chciałabym, aby o mojej ocenie decydowały postępy uczniów i opinia ich rodziców, a nie punkty wymyślone przez mądre głowy w ministerstwie. I wreszcie chciałabym czuć satysfakcję z tego, co robię i nie zastanawiać się, czy przypadkiem nie jestem Stanisławą Bozowską. Nie chcę być Siłaczką, chcę być nauczycielem.
W numerze 10/2019
„Solidarność” miała rację
Nauczyciele nie przegrali! Przypomnijmy, że 7 kwietnia zespół negocjacyjny Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” podpisał z rządem porozumienie, które uwzględniło większość naszych postulatów. więcej na str. 2
Nasza strategia okazała się słuszna
O porozumieniu zawartym przez Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” z rządem i przyjętej strategii negocjacji – z przewodniczącym KSOiW Ryszardem Proksą rozmawia Olga Zielińska.
więcej na str. 3
Płace nauczycieli w 2019 roku
NSZZ „Solidarność” 7 kwietnia br. zawarł porozumienie z rządem. Nasz Związek nie wyraził zgody ani na zwiększenie pensum, ani na zabranie jakichkolwiek dodatków (a takie nieprawdziwe informacje pojawiały się np. na portalach internetowych), zgodził się natomiast na podwójną podwyżkę wynagrodzenia od września br. (5 proc. plus 4,6 proc.) oraz zapewnienie zmiany systemu wynagradzania nauczycieli od stycznia 2020 r. (powiązanie systemu ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce narodowej to nasz postulat systemowy, dający ustawową gwarancję podwyżek każdego roku). Nie jest to ta propozycja rządu z 5 kwietnia br. – na którą nie zgodziła się żadna centrala związkowa, w tym oczywiście także NSZZ „Solidarność” – mówiąca o podniesieniu wynagrodzenia. więcej na str. 4
Wojciech Jaranowski
Dzień pracy nauczyciela
Jak wygląda dzień Pani pracy? Jakie obowiązki, prace – poza godzinami lekcyjnymi – musi Pani wykonywać? Czego nauczyciele oczekują za swoją ciężką, odpowiedzialną pracę?– wypowiedzi związkowców
więcej na str. 6
Zamiast felietonu... bajka Lechicki Las był jednym z najpiękniejszych na świecie, cały zielony, pachnący i czysty. Na południu góry, na północy niziny, a w środku malownicze, poprzecinane strumykami wyżyny. Niestety, nie było to najspokojniejsze miejsce do życia, a wszystko przez sąsiadów – na wschodzie mieszkały złośliwe i okrutne niedźwiedzie, a na zachodzie wredne i perfidne czarne orły. więcej str. 8
Waldemar Jakubowski
Quo vadis, nauczycielu! Marzy mi się, jako Polakowi zatroskanemu o swój kraj, etos nauczyciela przedwojennego. Zawstydzają mnie: egoistyczna pazerność części nauczycieli, te groteskowe formy protestu.
więcej str. 9
Jan Kozikowski
Komisja Krajowa poparła porozumienie „Solidarności” pracowników oświaty z rządem Dzięki temu porozumieniu nauczyciele otrzymają podwyżkę wynagrodzeń: 5 proc. od stycznia i 9,6 proc. od września bieżącego roku, dodatek za wychowawstwo w wysokości nie mniejszej niż 300 zł. Odstąpiono również od niekorzystnych zmian w karcie nauczyciela. To duży sukces oświatowej „Solidarności”. więcej na str. 10
Okrągły stół edukacyjny W centrum konferencyjnym na PGE Narodowym 26 kwietnia odbył się pierwszy etap debaty na temat przyszłości polskiej oświaty w ramach „okrągłego stołu”. Spotkanie toczyło się wokół tematów: uczeń, nauczyciel, jakość edukacji i nowoczesna szkoła. Pomysłodawcą i przewodniczącym spotkania był premier Mateusz Morawicki. W rozmowach uczestniczyło około 80 osób: nauczyciele, rodzice, samorządowcy i parlamentarzyści. Oprócz premiera obecni byli także: wicepremier Beata Szydło, wicepremier Jarosław Gowin, minister edukacji Anna Zalewska, minister Paweł Mucha z kancelarii prezydenta i rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” reprezentowała w roli obserwatora Monika Ćwiklińska. więcej na str. 11
Sukces dydaktyczny a jakość pracy nauczyciela
Jak stwierdzić więc, kto jest dobrym, a kto złym belfrem? Jakie kryteria przyjąć przy ocenie jego pracy? Jak zadecydować, które sukcesy są ważne, a które mniej? Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Przecież dydaktyczny Mount Everest można osiągać również np. w szkołach specjalnych. Czy według „znawców” tematu (czytaj – polityków czy dziennikarzy) tacy pedagodzy powinni uczyć w szkole? Przecież ich podopieczni nie będą zdobywać rekordów świata.
więcej str. 12
Semen Czubenko
Państwo młodzi i wujostwo
Dlaczego rzeczowniki: wujostwo i państwo sprawiają kłopot? Która forma jest poprawna: wujostwo przyjechało czy wujostwo przyjechali? Jak należy mówić i pisać: kochani wujostwo czy kochane wujostwo?
więcej str. 17
Barbara Ellwart
Z podniesionym czołem
Złośliwi (zazwyczaj mocni w gębie, ale bierni w działaniu) solidarnościowy strajk swoich kolegów – studentów okupujących Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Gdańskiego (3–6 maja 1988 roku) – nazywali lekceważąco „strajkonaliami”. Zupełnie niesłusznie, chociaż ten protest miał oczywiście inną skalę, formę i przebieg niż protesty społeczne we wcześniejszych dekadach PRL. więcej str. 18
Adam Chmielecki
W mocy Ducha Świętego…
Rekolekcje wielkopostnie dla nauczycieli, wychowawców, wszystkich pracowników oświaty odbyły się w Parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni w dniach 11–13 kwietnia 2019 roku. Spotkaniom przewodniczył i nauki rekolekcyjne głosił Archidiecezjalny Duszpasterz Nauczycieli i Wychowawców ks. prof. dr hab. Wojciech Cichosz. więcej str. 18
Agnieszka Szwejkowska-Kulpa