Przegląd Oświatowy nr 6/2019      Trudne decyzje

Jaka forma protestu byłaby najlepsza, żeby zmobilizować rząd do podniesienia wynagrodzeń w oświacie?

Urszula Trzaskowska,  Region Mazowsze: Trudne to pytanie i odpowiedź nie jest łatwa, bo głosy są podzielone. Jednak większość pracowników oświaty opowiada się za strajkiem w czasie egzaminów ósmoklasistów w szkole podstawowej, egzaminów gimnazjalnych lub maturalnych. My, nauczyciele, mamy duże obawy, wolelibyśmy rozwiązywać problemy w inny sposób; szkoda że żadne rozmowy, pikiety nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Rodzice też martwią się o swoje dzieci, które mają zdawać egzaminy. Uważam, że strajk w tym czasie to drastyczna forma, ale jeżeli wszystkie inne formy zawiodły, to nie ma innego wyjścia. Pozostaje protest w czasie egzaminów. 

Anna Chabińska-Węgrecka,  Region Małopolski: W procesie kształcenia młodego człowieka dużą rolę odgrywa nauczyciel. Stawiane są mu dzisiaj ogromne wyzwania. Oczekuje się od niego, że będzie świetnym metodykiem, dydaktykiem, pedagogiem, psychologiem, wychowawcą i mediatorem. Powinien być kreatywny i nieustannie się kształcić.Czy wobec tego nie zasługuje na  szacunek? Czy wobec tego nie zasługuje na pensję odpowiadającą jego kwalifikacjom? Myślę, że sporo doświadczonych nauczycieli jest gotowych do strajku. Przez wiele lat milczeliśmy i cierpliwie czekaliśmy, aż w końcu wkład naszej pracy zostanie doceniony, aż wreszcie będziemy mogli godnie zarabiać. Taka sytuacja jednak nie nadeszła. Wydaje mi się, że w tej chwili tylko taka forma protestu może zmobilizować rząd do wysłuchania nas. Zależy nam na tym, aby edukacja w Polsce była na wysokim poziomie. Możliwe jest to tylko dzięki dobrze przygotowanym do tego zawodu nauczycielom. Czy chcemy, aby najlepsi z nich odchodzili ze szkół w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy? 

  Piotr Sput,  Region Śląsko-Dąbrowski: Paleta możliwych form protestu jest szeroka, związek natomiast musi tak się przygotować, aby być gotowy na wszystkie realne scenariusze wydarzeń. Związkowcy muszą wyjaśniać, informować, odbierać strach, przełamywać wątpliwości. Dlatego trzeba pracowników szkół determinować i przygotowywać na długotrwały scenariusz. Prawda niestety jest taka, że najłatwiejsze do zorganizowania formy protestu są najmniej skuteczne. Pikiety związkowe, choćby największe, nie robią wrażenia na rządzących, są zaś sceną dla innych związków i organizacji, niekoniecznie bliskich „Solidarności”, do współuczestnictwa i robienia sobie darmowej reklamy.    Należy odpowiednio się przygotować pod względem prawnym. Jak największa ilość podmiotów reprezentujących interesy pracownicze, w możliwie jak największej ilości szkół, musi wejść w spór zbiorowy z dyrektorem – pracodawcą. Po rokowaniach i mediacjach, strony sporu, jeżeli nie doszły do porozumienia, podpisują protokół rozbieżności. Chodzą słuchy, że wiele organów prowadzących może nakazać dyrektorowi, aby nie podpisywał protokołu rozbieżności. Tutaj prawnicy związkowi muszą dokładnie wyjaśnić stan prawny w tym zakresie wszystkim związkowcom. Wszystkie kroki i posunięcia związkowców muszą być dokładnie opracowane, absolutnie zgodne z prawem. Ważne jest, by sprawnie przeprowadzić referendum strajkowe. By zachęcić jak największą liczbę nauczycieli do wzięcia w nim udziału. Aby nie było tak, że wiele referendów będzie ze względu na frekwencję nieważnych. Jeżeli wszystko to zostanie przeprowadzone sprawnie i z dużym udziałem nauczycieli, organy prowadzące oraz rząd będą wiedziały, że belfrowie tym razem nie żartują.  I teraz możemy myśleć o najbardziej odpowiedniej formie strajku. Strajk włoski wzbudza wiele kontrowersji, nauczyciele obawiają się tego, że są na zajęciach zobowiązani do realizacji podstawy programowej i jeżeli tego nie zrobią, i na przykład, ku uciesze uczniów, będą czytali bajki na lekcjach matematyki, to mogą spotkać się z przykrymi konsekwencjami. Te obawy należy wyjaśnić.  Najsensowniejsza, choć w zasadzie ostateczna, wydaje się akcja strajkowa, szczególnie w okresie egzaminów gimnazjalnych i maturalnych. Co prawda nie ma strajku ogólnopolskiego, ale wszystkie strajkujące szkoły, w idealnym przypadku dziesiątki tysięcy, mogą skoordynować działania i zapowiedzieć strajk w tym samym czasie. Akcja może być poprzedzona protestami lokalnymi. Jak się wydaje, taka akcja może spowodować nerwową reakcję rodziców, dyrektorów szkół średnich i rektorów szkół wyższych, którzy zaczną naciskać na rząd, aby ten ustąpił nauczycielom.  Na koniec sprawa najtrudniejsza i konieczna. Najważniejszy jest odpowiedni przekaz postulatów nauczycielskich, szczególnie, jeżeli chodzi o rodziców uczniów. Dla rodzica strajk pedagogów to wielkie utrudnienie w życiu codziennym, więc należy wejść w bezpośredni kontakt z rodzicami i tłumaczyć im, w najlepszy sposób jak potrafimy, że źle opłacany to sfrustrowany i źle uczący nauczyciel, co odbija się bezpośrednio na dalszych szansach edukacyjnych dzieci. Dobrze opłacany i zadowolony nauczyciel ma zwykle o wiele więcej motywacji do dobrej pracy, ba, nawet chęci do poświęceń dla wychowanków. Należy to robić na wszystkich szczeblach – osobiście, w mediach – od najmniejszej placówki do mediów ogólnopolskich i central związkowych.      Nauczyciele są w dużej mierze zdeterminowani, by walczyć o lepsze warunki pracy i płacy. Jeszcze nie przymierają głodem, ale ich zarobki plasują się na szarym końcu w Unii Europejskiej. Szkoda, że sprawa wygląda tak samo, co potwierdzają statystyki Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, jeżeli chodzi o dni nieprzepracowane z powodu akcji strajkowej. Innymi słowy, przeprowadzić duży strajk nauczycielski to nie lada sztuka. 

Tomasz Piotr Panek,  Region Środkowo-Wschodni: Skuteczną formą zmuszającą rząd do podwyższenia uposażenia, byłaby odmowa wykonywania zadań ustawowo nałożonych na nauczyciela, jednak, biorąc pod uwagę szczególną materię, jaką jest nauka i wychowanie, nie wyobrażam sobie takiej formy protestu. Proces edukacyjny charakteryzuje się ciągłością, systematycznością i jest powszechny, dlatego każda przerwa jest dla edukacji zabójcza. Porównałbym to do transfuzji krwi lub kroplówki, których przerwanie dla pacjenta jest niebezpieczne. Uważam, że jedynie odpowiedzialność i rozsądek rządzących jest w stanie zmienić kondycję stanu nauczycielskiego. Czy rządzący mentalnie dorośli i potrafią zmienić filozofię myślenia o oświacie z postkomunistycznej na nowoczesną, która sprosta wymaganiom XXI wieku, to wielka zagadka. W tej sprawie jestem pesymistą. Moim zdaniem, nasz Związek Zawodowy powinien wejść w formę sporu zbiorowego z rządzącymi, ale nie jako centrala, lecz w porozumieniu z wszystkimi przedstawicielami pracowników oświaty i budżetu państwa.