Doba za krótka

Jak wygląda dzień pracy nauczycieli? Jakie obowiązki, zadania – poza godzinami lekcyjnymi – muszą wykonywać nauczyciele? Czego nauczyciele oczekują za swoją ciężką, odpowiedzialną pracę?

Marcin Kowal,  nauczyciel wychowania fizycznego w LO i w Zespole Szkół Techniczno-Zawodowych,  Region Małopolska: 

Specyfika pracy nauczyciela, niezależnie od nauczanego przedmiotu, wy-maga wielu dodatkowych godzin zajęć, choćby przygotowania miejsca pracy przed lekcjami. Na przykład ja przychodzę do szkoły co najmniej pół godziny wcześniej i przygotowuję sprzęt do ćwiczeń, sprawdzam stan tego sprzętu – w związku z BHP, wietrzę salę gimnastyczną, sprawdzam szatnie, czy jest tam bezpiecznie i czy wszystko jest gotowe do wejścia uczniów. Następnie przebieram się w strój sportowy oraz udaję się po dziennik do pokoju nauczycielskiego. Potem mam dyżur na korytarzu w szkole lub w szatniach przy sali gimnastycznej. Po zajęciach dydaktycznych z uczniami wpisuję tematy, oceny i uwagi do tradycyjnego lub elektronicznego dziennika.

Dużo czasu poświęcam także na samokształcenie i na rozmowy z rodzicami. Zgodnie z programem, przeprowadzam różnego rodzaju testy, które potem sprawdzam w domu. Dodatkowo przygotowuję młodzież do zawodów sportowych i – prowadząc Szkolne Koło PTTK – organizuję różnego rodzaju wycieczki i rajdy. W związku z brakiem godzin w jednej szkole, muszę łączyć etat w dwóch szkołach, co wiąże się z podwójną pracą polegającą na uczestniczeniu w radach pedagogicznych, szkoleniowych, w zespołach przedmiotowych oraz w zebraniach z rodzicami – podwójną, bo w obu szkołach. Sporą uciążliwością są dojazdy do drugiej szkoły, za które oczywiście płacę sam. Jak widać, chociaż pracuję na jednym etacie, to jednak zajęć mam mnóstwo. Pensum nauczycielskie wynosi 18 godzin dydaktycznych tygodniowo, a faktycznie w ramach jednego etatu tych godzin pracy jest znacznie więcej. Jako nauczyciele oczekujemy wsparcia ze strony rządu, samorządu, rodziców – godnych warunków pracy i uczciwych wynagrodzeń za ciężką, odpowiedzialną i stresującą pracę.                                                                                               

Mariola Orłowska,  nauczyciel w szkole specjalnej,  Region Śląsko-Dąbrowski:  Jestem nauczycielem z 30-letnim stażem. Pracuję od samego początku w szkole specjalnej. Przez wiele lat pracy uczyłam różnych przedmiotów: matematyki, wychowania fizycznego, gimnastyki korekcyjnej. Obecnie uczę również przedmiotów w zakresie przysposobienia do pracy, czyli gospodarstwa domowego i ogrodnictwa. Oczywiście od wielu lat jestem wychowawcą klasy. Obecnie prowadzę również rewalidację w przedszkolu w zakresie surdopedagogiki, a są to 4 godziny pracy z dzieckiem oraz około 8–10 godzin pracy w domu, – przygotowanie pomocy i wykorzystywanie własnych materiałów. Za tę pracę otrzymuję około 130 złotych miesięcznie.  Mój dzień zawsze zaczyna się wcześnie rano, nawet jeśli zaczynam lekcje później niż o ósmej. Nauczyciel w szkole zawsze ma „coś” do zrobienia, gdyż zakres obowiązków przewyższa nawet  40 godzin pracy w tygodniu. Zajęć dydaktycznych mam 22 godziny w tygodniu. Wydaje się mało. Ale – przygotowuję się do zajęć z czterech przedmiotów, których uczę w czterech klasach funkcjonujących na zupełnie różnych poziomach. Poświęcam na to niezliczone godziny w domu; przygotowując materiały dydaktyczne dla uczniów, drukując je. Nie posiadamy podręczników, które odpowiadają całkowicie naszym potrzebom. Tylko częściowo korzystam z materiałów edukacyjnych dostępnych dla uczniów z niepełnosprawnościami sprzężonymi, gdyż moja klasa funkcjonuje „dość wysoko” i wymaga dodatkowych materiałów dostosowanych do ich poziomu. Zakres przedmiotów obejmuje również zajęcia praktyczne, na które ja przynoszę większość materiałów zakupionych z własnych środków finansowych. W tym zakresie pomagają oczywiście też rodzice. Szkoła ma bardzo mały udział. W zasadzie korzystamy ze skromnie wyposażonych  pracowni.  Bardzo dużo pracy zajmuje dokumentacja związana z działalnością wychowawcy. Niezliczona ilość krążących co miesiąc dokumentów, typu: sprawozdanie frekwencji uczniów, miesięczne oceny opisowe dla każdego ucznia, tabela samodzielności ucznia itp. Wszystko to spada na wychowawcę, który odpowiada za wszelką dokumentację związaną z uczniem i klasą. Czas zabiera również obowiązek informowania rodziców o wszelkich komunikatach, zebraniach, pedagogizacjach, o wszelkich informacjach związanych z aktualną pracą i działalnością szkoły. Do naszego obowiązku należy także uczestnictwo w radach pedagogicznych, szkoleniach, zebraniach, konsultacjach oraz uczestnictwo w różnych okolicznościowych imprezach i uroczystościach szkolnych, które to my przygotowujemy od scenariusza do końcowej realizacji. Obecnie jest ogromny nacisk na to, żeby  organizować jak najwięcej takich przedsięwzięć. Nikt się nie zastanawia, kto płaci za to, czyim kosztem się to odbywa. Zapewne kosztem czasu nauczyciela, bo przecież mało pracuje. Poświęcamy również czas na dokumentowanie naszej codziennej pracy.  Czas – w pracy nauczyciela to pojęcie niejednorakie.  Zależy to od przydziału obowiązków, osobistego zaangażowania i zapewne uczonego przedmiotu. Myślę, że trudno przeliczyć na godziny pracy czas i wydane bardzo duże pieniądze na uzyskanie dodatkowych kwalifikacji, do których jesteśmy zobligowani niezliczonymi zmianami w prawie oświatowym. Muszę tu wyjaśnić, że nauczyciel otrzymuje tylko częściowy zwrot opłat za studia czy kurs. Koszty dojazdu, utrzymania się, noclegów, zakupu materiałów ponosi z własnych zasobów finansowych. Może warto tu wyliczyć, ile mnie to mogło kosztować. Odbyłam: studia licencjackie – 3 lata w Warszawie, studia magisterskie – 2 lata w Warszawie oraz studia podyplomowe: matematyka – 3 semestry w Mysłowicach (w soboty i niedziele); socjoterapia – 3 semestry w Dąbrowie Górniczej (zjazdy odbywały się w tygodniu po pracy oraz w soboty i niedziele); surdopedagogika – 3 semestry w Katowicach (zjazdy w soboty i w niedziele); zarządzanie oświatą – 3 semestry w Krakowie (zjazdy w soboty i niedziele). Ukończyłam także dwa ważne i kosztowne kursy: Kurs Terapii Behawioralnej w Krakowie (zajęcia odbywały się w soboty i niedziele – dwa stopnie) oraz Kurs Terapii Ręki w Warszawie (zajął dwa pełne weekendy).  Wracam do pytania: Jak wygląda mój dzień?  Otóż mój dzień wygląda bardzo pracowicie. Zawsze w głowie są obowiązki związane ze szkołą. Nimi żyją nasze rodziny, wkładamy mnóstwo energii, poświęcenia i własnych pieniędzy w funkcjonowanie szkoły. Angażujemy mężów, dzieci i „wynosimy” pół domu, jeśli trzeba. Nigdy nie mamy wolnych myśli od pracy, bo naszym materiałem do pracy są dzieci. A o nich nie da przestać myśleć.  Nie mam pieniędzy. Z wielkim trudem wykształciłam własne dziecko. Przypłaciłam to wieloletnim brakiem odpoczynku, pracą od rana do nocy za marne grosze , ale mam satysfakcję. Pytanie tylko, czy jest jeszcze jakiś zawód oprócz nauczyciela, gdzie satysfakcja jest zapłatą? Jeśli mogłabym udzielić rady młodym koleżankom, to mówię: bycie nauczycielem to piękna sprawa, ale szukajcie dziewczyny bogatych mężów, bo z wynagrodzenia nauczyciela nie da się funkcjonować na poziomie, na jakim powinniśmy żyć. Czego oczekuję?  Kompetentnych władz oświatowych, bo od nich zależy stan oświaty. Uporządkowania prawa oświatowego, gdyż zrobiono w nim bałagan prawny. Wynagrodzenia godnego moich kompetencji i zaangażowania oraz  możliwości pracy pozbawionej nadmiernego stresu i zmęczenia.  Ludzie odpowiedzialni za oświatę, pozwólcie nam pracować z dziećmi, a dokumentację i papiery zostawcie dla biurokratów. Przestańcie nas demotywować!                                                                                       

Grażyna Wasilewska,  nauczyciel historii w LO i w Technikum,  Region Mazowsze:  Nauczyciel oprócz godzin związanych z etatem musi wykonywać wiele dodatkowych prac: dydaktycznych, wychowawczych, administracyjnych, przygotowywać się do zebrań z rodzicami. Jako nauczyciel i wychowawca klasy maturalnej pracuję zwykle około 40–60 godzin tygodniowo. Przygotowuję się do lekcji codziennie. Dzisiaj, gdy młodzież ma dostęp do Internetu i tam wszystko może znaleźć, trzeba lekcje prowadzić atrakcyjnie, by go zainteresować, a to wymaga czasu i przygotowania. Siedzę więc wieczorami i szukam pomysłu w literaturze, a czasami też w Internecie. Klasówki, zmora młodzieży, trzeba zmieniać niemal codziennie, bo wystarczy, że napisze jedna grupa, natychmiast wszyscy wiedzą, co było.  Dużo czasu zajmują sprawy wychowawcze; analiza postępów w nauce, ustalanie przyczyny regresu, kontakty z rodzicami, co-miesięczne zebrania i nasze wewnętrzne spotkania wychowawców klas, analiza problemów. A wszystko to – robi się po lekcjach. Co roku przygotowuję uczniów do konkursów historycznych, na przykład do Ogólnopolskiego Konkursu Historycznego „Krąg” – II woja światowa. W tym roku przygotowuję uczniów do czterech konkursów. Robią to wszyscy nauczyciele, bo są one z wszystkich przedmiotów. A kiedy? Oczywiście po lekcjach. A w domu przygotowuję literaturę, pytania. Są jeszcze akademie, przedstawienia rocznicowe, dni pamięci, wiele kół zainteresowań i projekty; w szkole jest ich zawsze kilka. Można by jeszcze wspomnieć o radach pedagogicznych, szkoleniach, których rocznie odbywamy kilka i to, oczywiście, też w ramach czterdziestogodzinnego tygodnia pracy. Przykładowo wczoraj byłam z uczniami na wycieczce w Muzeum Katyńskim. Żeby zaoszczędzić, nie zatrudnialiśmy przewodnika. Ta rola przypadła mnie, a zatem też musiałam się przygotować. Czasami wycieczki są kilkudniowe. Otrzymujemy wówczas wynagrodzenie etatowe, a pracujemy 24 godziny na dobę. Jak widać, wiele prac wykonujemy w tak zwanym czasie wolnym od pracy. Nikt nam, nauczycielom, za te dodatkowe godziny nie płaci. Reasumując, bo mogłabym tak jeszcze i jeszcze… Powinniśmy być opłacani godziwie – minimum średnia krajowa – ponieważ to my oferujemy młodym ludziom to, co najważniejsze, otwieramy im oczy na świat i serce na innych. Losy świata decydują się w klasach szkolnych. Czy tworzenie lepszego świata nie jest wystarczająco dobrą inwestycją?        

 W numerze 8/2019

Rząd spełnił większość naszych postulatów

„Solidarność” podeszła do negocjacji z rządem w sposób pragmatyczny. Uznaliśmy, że naszym celem jest podpisanie takiego porozumienia, abyśmy osiągnęli maksimum tego, co możemy wynegocjować w obecnej sytuacji. Wszystkie postulaty, które zgłosiła „Solidarność”, zostały zrealizowane. To kompromis, na który można było się zgodzić – powiedział Ryszard Proksa, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, odnosząc się do porozumienia z rządem podpisanego 7 kwietnia w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”. więcej na str. 2

Olga Zielińska

Porozumienie rządu z „Solidarnością”

W wyniku rozmów, które odbyły się w dniach 1–3 kwietnia 2019 r. w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie, moderowanych przez Panią Dorotę Gardias – Przewodniczącą Rady Dialogu Społecznego, Przewodniczącą FZZ, w odniesieniu do zaprezentowanych podczas negocjacji propozycji strony rządowej dotyczących działań na rzecz poprawy warunków pracy nauczycieli, w odpowiedzi na postulaty związków zawodowych, przyjęto, co następuje:

więcej na str. 3

Doba za krótka

Jak wygląda dzień pracy nauczycieli? Jakie obowiązki, zadania – poza godzinami lekcyjnymi – muszą wykonywać nauczyciele? Czego nauczyciele oczekują za swoją ciężką, odpowiedzialną pracę? – wypowiedzi związkowców. więcej na str. 4

Chaos w oświacie

Sytuacja w szkolnictwie stała się napięta do granic możliwości – o tym nikogo nie trzeba przekonywać. Wizja strajku jest coraz bardziej realna, bo od lat nie było aż takiej determinacji ze strony nauczycieli. W ostatniej dekadzie zdarzały się pojedyncze, drobne protesty, ale każdy z nich był tylko cieniem obecnego. Dlaczego tak się stało? Każda ze stron winą obarcza przeciwnika – jedni uważają, że jest to protest stricte polityczny, który za cel stawia sobie obalenie rządów Prawa i Sprawiedliwości, inni znowu wskazują na czynnik ekonomiczny jako fundament konfliktu. 

więcej na str. 6

Semen Czubenko

Jak król Midas Prezes Sławomir jak król Midas. Czego dotknie, zamieni się w…, z całą pewnością nie w złoto. Znamy go od tej strony, wiele mu zawdzięczamy – dowodów jest cała długa lista, bo i działalność Prezesa Sławomira krótka nie jest.  więcej str. 7

Bożena Pierzgalska

 

 

Protest głodowy oświaty Musieliśmy coś zrobić. Widzieliśmy, że rząd nie kwapi się, by zająć się rozwiązaniem problemów dotyczących oświaty. Czuliśmy się pomijani i lekceważeni. Stąd postanowienie o głodówce – mówią związkowcy z „Solidarności”, którzy się zdecydowali się na tę najostrzejszą formę protestu.  Strajk głodowy zakończył się po 11 dniach – 4 kwietnia. Następnego dnia (po 26 dobach) zaprzestano okupacji siedziby małopolskiego kuratora oświaty. 

więcej str. 8

Olga Zielińska

Bohaterowie głodówki więcej na str. 10

W obronie nudy  Obyś żył w ciekawych czasach, głosi znane powiedzenie i nie jest ono bynajmniej dobrym życzeniem – wręcz przeciwnie. Oczywiście wielu z nas kojarzy ciekawość z czymś dobrym. Jednak wiemy też, że w przytoczonym powiedzeniu chodzi raczej o sytuację zagrożenia bądź cierpienia. Jednym słowem nic pożądanego czy wesołego. więcej na str. 12

Waldemar Jakubowski 

Historia „kolebki”

Sala BHP Stoczni Gdańskiej to prawdziwa kolebka „Solidarności”. To w tym miejscu w sierpniu 1980 roku najpierw toczyły się rozmowy, a później podpisano porozumienie Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z delegacją rządu PRL. To tam rodziła się „Solidarność”. Do dziś w tym miejscu, obecnie funkcjonującym jako Muzeum Sali BHP Stoczni Gdańskiej, można poczuć prawdziwego ducha „Solidarności”. Jaka jest historia tego obiektu? 

więcej str. 17 

Adam Chmielecki

Palmy wielkanocne w Przedszkolu w Kłokocinie W Przedszkolu nr 21 w Rybniku-Kłokocinie w okresie Wielkiego Postu odbył się konkurs dla dzieci „Palmy wielkanocne”.

więcej str. 19

Teresa Zielonka

Manifestacja budżetówki

NSZZ „Solidarność” reprezentuje wszystkie zawody i chce rozmawiać z rządem na temat podwyżek płac dla pracowników budżetówki.  Dlatego 4 kwietnia przed urzędami  wojewódzkimi w całej Polsce Związek zorganizował pikiety. więcej str. 20